niedziela, 24 lutego 2013

My secret Dream 3 -"Nad­chodzi czas, kiedy będzie trze­ba wyb­rać między tym co dob­re, a tym co łatwe."


My Secreat Dream 3- "Nadchodzi czas , kiedy będzie trzeba wybrać między tym co dobre, a tym co łatwe"

~ Siedziała na kanapie, Tom jedynie spoglądał co chwila na nią... żałował swojego zachowania.
-Lucy... przepraszam- Wyszeptał, sam nie wiedział co wtedy robił- Kocham Cię, nie chcę Cię stracić
-Wiem, ja także Cię kocham- Powiedziała, podeszła i przytuliła go- to tylko był znajomy, nikt więcej.
Dziewczyna była naiwna, tak jak większość nastolatek... po prostu mu wybaczyła, tak jakby nigdy nic. Delikatnie pogłaskała ukochanego po policzku a następnie odeszła,. Poszła do łazienki, zerknęła jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze, jej twarz była czerwona, piekła ją od bólu. Usiadła na ziemi i płakała... mimo że przeprosił ją ona cierpiała. Nie miała do kogo pójść i się poradzić... to ją straszliwie bolało. Dźwięk SMS-a rozległ się po całym pomieszczeniu
„ Hej, tutaj Jong. Masz ochotę gdzieś jutro wyjść ? „
Chwilę wahała się aby odpisać, także nie wiedziała jaką dać odpowiedź. *Potrzebuję z kimś pogadać, jedynie on może być tą osobą*
„ Hej. Jasne. O której? „
Chwilę nie było żadnego sygnału, spoglądała nerwowo na telefon... chwila ciszy i znów głośny dźwięk
„ Pasuję Ci o 1.00 am? „
Myślała, godzina odpowiadała jej. Uśmiechnęła się sama do siebie po czym zabrała się za danie odpowiedzi chłopakowi
„Jasne ! „
Z jednej strony bała się, z drugiej bardzo chciała iść.
„To jesteśmy umówieni. Pa ~ „
„Oczywiście ! Pa !”
Znów uśmiech zagościł na jej bladej twarzyczce, odłożyła na bok telefon i „wskoczyła” pod prysznic. Strumień ukojenia spływał po jej plecach aż do stóp. Zakręciła wodę a następnie zanurzyła się w rozkoszy. Leżała tak w letniej wodzie ponad półgodziny , w końcu opuściła swoje ulubione miejsce i zakryła ciało jedwabnym, białym ręcznikiem. Delikatnie uchyliła drzwi, Tom spał, szybkim krokiem ruszyła po swoją piżamę a następnie znów wróciła do poprzedniego pomieszczenia. Nałożyła ubranie a następnie udała się do łóżka gdzie już smacznie śnił jej ukochany

Poranek szybko zagościł na ulicach Paryża, promienie słońca dobijały się do pokoju . Lucy wstała i z uśmiechem podeszła do okna. Znów zerknęła na miejsce gdzie wcześniej leżała... nie było tam Toma. Posmutniała. Chwyciła ciuchy które miała już uszykowane i nałożyła je. Spojrzała na zegarek 12.00. Szybko chwyciła torebkę i wyszła zamykając za sobą drzwi. Spokojnym krokiem przemierzała uliczki, nagle coś jej się przypomniało, wyciągnęła telefon
„Do Jong:
Hej, Jong. Gdzie mamy się spotkać?”
Chwilę nie dostawała żadnej odpowiedzi, usiadła na brzegu fontanny i czekała. Minęło pięć minut a kolega nie dawał żadnego znaku życia. Miała już wstać i wrócić do domu, ale ktoś złapał ją za nadgarstek.
-Hej, wybacz spóźnienie- Rzekł z uśmiechem- Musiałem jeszcze zajść do kuzyna.
-Hej, Jong ! -Przywitała się – Nie szkodzi, my nawet nie umówiliśmy miejsca.
- Hah, wiem- Odpowiedział- Sądziłem że tutaj przyjdziesz.
Severs chwilę dziwiła się jego odpowiedzią, jednak później jej przeszło. Wybrali się znów do parku, po drodze nastolatka wszystko mu opowiedziała, chłopak nie krył zdziwienia. Przeprosił ją że tak wyszło. Usiedli na ławeczce i wpatrywali się w wodę po której pływały łabędzie
-Jeszcze muszę znaleźć pracę- Oznajmiła, uśmiech powoli znikł z jej twarzy- Chcemy wrócić do Korei a pieniędzy nie mamy za dużo.-
-Wiesz, mógłbym pogadać z kuzynem- Zaczął – Może udało by się wam zabrać z nami.
- Jej naprawdę?!- Zapytała zdziwiona- Dziękuje Ci.
Dziewczyna szybko wpadła na pewien plan... dotyczył on tego jak może pogodzić a raczej zapoznać bez żadnej wojny swojego ukochanego z przyjacielem. Szybko zdradziła to Lee. Bardzo spodobał mu się pomysł, głównie dlatego że był spokojny i bez kłamstw. Chwilkę jeszcze razem posiedzieli a potem musieli się rozdzielić. Umówili się na jutro , on miał dać jej odpowiedź co do propozycji. Pożegnali się a następnie z uśmiechami skierowali do swoich miejsc pobytu. Znów dziewczyna spojrzała na telefon „ 2 nie odebrane połączenia od : Misiek” Przyśpieszyła kroku. Po pięciu minutach była pod hotelem, szybko weszła do windy i wcisnęła przycisk... pojechała na górę. Jak strzała wpadła do domu. Tom czekał na kanapie.
-Gdzie byłaś ?- Zapytał, nie był zły- Czekałem na Ciebie
- Szukałam pracy- Skłamała, spojrzała na niego- Ale nic mi się nie udało znaleźć
Ukochany podszedł do niej i objął ją, zakrył jej oczy a następnie kazał poczekać. Po kilku minutach dziewczyna znów widziała wszystko, jej oczom ukazały się świeczki, lampki do wina oraz róże. Była zdumiona tym wszystkim ! Komus podszedł z butelką czerwonego wina i kazał usiąść swojej dziewczynie, ta wykonała jego polecenie. Czerwony płyn znajdował się już w szklankach, Tom podniósł swoją lampkę
- Za nas ! -Krzyknął, uśmiechnął się .- Aby nie było więcej takich kłótni!
Po tych słowach posmakowali alkoholu. Wieczór mijał im pięknie, na koniec podszedł do niej i wręczył naszyjnik z diamentem w kształcie serca. „Przepraszam” szepnął jej na ucho po czym złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

niedziela, 17 lutego 2013

Secret Drem 2 - " Wystarczy jedno złe słowo aby zniszczyć miłość"



~ Kolejny poranek, dzisiejszy jednak był inny. Nowe miasto, nowy kraj... to wszystko pozytywnie wpłynęło na Lucy. Dziewczyna powoli otworzyła swoje zaspane oczy, zerknęła na poduszkę obok, niestety była ona pusta.
-Gdzie on poszedł...-Mówiła sama do siebie, wstała i skierowała się do łazienki- Jest przecież dopiero dziewiąta rano.
Nastolatka zerknęła na swoje odbicie w lustrze, jej włosy były skierowane na wszystkie strony, opuchnięte oczy a pod nimi worki... nie wyspała się co źle wpłynęło na jej wygląd. Delikatnie odkręciła kurek z ciepłą wodą, następnie to samo zrobiła z zimną. Po chwili strumienie delikatnej wody spływały po jej jasnym ciele dając wspaniałe ukojenie jakie każda nastolatka uwielbia. Oczywiście... nie można w danej studni rozkoszy siedzieć cały dzień, to byłby szczyt lenistwa. Powolnym, niechętnym krokiem jedynie w ręczniku zmierzyła ku jednej z szuflad w której znajdowały się jej ciuchy. Wybrała te które najbardziej jej odpowiadały. Granatowe dżinsy, gruba bluzka w czerwono-białe paski oraz na to sweterek o błękitnych kolorach oraz szara opaska na jej długie, ciemne włosy. Idealny strój na dzisiejszą, deszczową pogodę. Spojrzała na menu jakie oferował hotel na śniadanie... Croissant, gofry, naleśniki, bagietki , Creme Brulee i inne tym podobne... jak na gust dziewczyny wszystko było smakowite. Wykręciła na telefonie numer do kuchni po czym złożyła swoje zamówienie
-Dzień dobry, mówię z pokoju 304-Zaczęła, jeszcze raz zerknęła na kartkę którą miała w ręku- poproszę Croissant z czekoladą, herbatę oraz Creme Brulee. Dziękuje
Po niecałych dziesięciu minutach rozległo się w całym pomieszczeniu pukanie do drzwi, Lulu otworzyła je. Tak jak dziewczyna się spodziewała, posiłek dotarł. Jeszcze raz ślicznie podziękowała , od razu po zapłacie zabrała się za konsumowanie pyszności.

Nie minęła nawet godzina jak wrócił Tom, jednak nie był w za dobrym humorze, od razu poszedł się położyć. Severs nawet nie próbowała z nim rozmawiać, był za bardzo zły aby to się zakończyło spokojnie i bez kłótni. Azjatka tylko cicho westchnęła i zerknęła na ukochanego .
„Co się z tobą dzieje, już od kilku dni taki jesteś...” - myślała, wiedziała że coś jest nie tak, jednak nie pytała go oto, gdyby chciał sam by jej to powiedział.
-Tom, ja pójdę na miasto- Szepnęła delikatnym głosem, on spojrzał na nią- Nie będzie Ci to przeszkadzać?
-Idź, może tak będzie lepiej- Odpowiedział obojętnie, przyłożył głowę do poduszki- Tylko się nie zgub...
Chwyciła torebkę, założyła adidasy i opuściła pokój. Miasto było ogromne, w końcu to stolica Francji, nie ma się czemu dziwić. Lu przemierzała spokojnie Paryskie uliczki, co chwila mijała jakieś osoby które mówiły po koreańsku, angielsku a nawet polsku. Z uśmiechem od ucha do ucha poszła do centrum handlowego, uwielbiała zakupy. Wyciągnęła z torby portmonetkę z pieniędzmi, zaledwie 500 złoty, była się że zaledwie taka suma może nie starczyć na utrzymanie się przez jakiś czas tutaj, w Paryżu oraz na następny lot do Korei. Niestety, musiała darować sobie nowe ubrania i tak dalej więc postanowiła po prostu przejść się do parku. W tym miejscu także było dużo ludzi, ale mimo to było cicho, spokojnie oraz uroczo. Krok za krokiem przemijała chodnik, w pewnym momencie potknęła się o zwykły, mały kamyczek.
-Mam Cię- Rzekła jakiś Azjata- Nic Ci nie jest
Chłopa obdarzył Lucy swoim promiennym uśmiechem, odwzajemniła to.
-Dziękuje. Nie, wszystko jest w porządku- Mówiła miłą tonacją- Nazywam się Lucy Severs
-Jong Lee , miło poznać- Rzekł, podał rękę- Mogę Ci towarzyszyć przy spacerze?
Nastolatka zgodziła się, w końcu on pomógł jej... nie mogła odmówić. Razem ruszyli przed siebie rozmawiając o sobie. Jednak głód zaczął dokuczać Severs, w końcu zjadła lekkie śniadanie a było prawie południe.
-Może pójdziemy na kawę?- Zaproponował, spojrzał na swoją towarzyszkę- Co ty na to?
-Nie chcę Ci przeszkadzać- Odpowiedziała, Jong jedynie westchnął- No dobrze, możemy iść.


Siedzieli zajadając się ciastem z truskawkami i popijając ciemny, ciepły napój. Rozmowa przebiegała im bardzo pomyślnie, nawet nie zauważyli jak spędzili ze sobą pół dnia. Najpierw spacer po parku który trwał ponad godzinę a następnie kawiarenka w której także są już ponad godzinę... po prostu nie mogli się od siebie oderwać. Lu zerknęła na telefon, była dość późna godzina.
-Jejku, chyba muszę już wracać- Oznajmiła smutno, chwyciła swoją torebkę- To mój numer telefonu
-Dziękuje, odprowadzę Cię-Rzekł, Lu jednak zaprzeczyła- No dobrze, to do zobaczenia
Chłopa jeszcze siedział i dopijał swoją kawę a ona powoli oddalała się od budynku i zmierzała w stronę hotelu w którym się zatrzymała razem z ukochanym

Po cichu weszła do mieszkania, Tom już nie spał. Azjata podszedł do niej i z całej siły uderzył ją w twarz, zaczęła płakać.
-Szmato ! -Krzyknął na cały głos, po raz kolejny spoliczkował ją – Nie masz co robić?! Tylko łajdaczysz się po mieście z jakimiś idiotami!
- Ale... ale to nie tak-Wyszeptała, powoli podniosła się z ziemi na której leżała- Ja tylko chciałam mu się odwdzięczyć...
-odwdzięczyć? !Odwdzięczyć za co?!- Ciągnął kłótnie dalej- No mów! Zdradzasz mnie...
Przez długi czas próbowała się tłumaczyć, jednak to nic nie dawało... nie ufał jej, nie wierzył.


~~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Kolejny rozdział ^_^ Tak jak obiecałam ;* Wiem, krótki, ale nie miałam zbyt czasy a bardzo chciałam dodać już dziś . Proszę o szczere komentarze ! I jakbyście mogli zareklamować bloga byłabym wdzięczna ;*
Hwaiting ~!

piątek, 15 lutego 2013

My secret Dream - "Poszu­kiwa­nie od­wa­gi ... do wal­ki z egzys­ten­cjal­ny­mi lękami. "


My secret Dream - Rozdział 2  "Poszu­kiwa­nie od­wa­gi ... do wal­ki z egzys­ten­cjal­ny­mi lękami. " 

~ Dlaczego z każdym rokiem, za każdym razem gdy stajesz się starsza musi przybywać tyle problemów? Nikt odpowiedzi na to pytanie nie znał, a nawet jak znał... to i tak po chwili tracił ją i zaczynał szukać od nowa. Lucy postanowiła wracać do domu, po pytaniu jej chłopaka od razu wybiegła z budynku i błąkała się po ulicach. Dokładnie trzy godziny temu, kiedy słońce jeszcze znajdowało się wysoko w chmurach, Tom zadał pytanie, a raczej przedstawił swój „genialny plan”
„ Dziś w nocy, zapakujesz swoje rzeczy a następnie uciekniesz z domu. Razem wrócimy do ojczystego kraju... Korei. Nie może nikt się kochanie dowiedzieć. Ja na pewno jadę, ale nie chcę Cię zostawić tu samej. Proszę, podejmij korzystną decyzję” po czym odszedł... Azjatka bardzo się wahała, kochała swoją rodzinę, mimo że nie byli jej prawdziwą rodziną.

Nastolatka powoli kierowała się w stronę domu, myśli o tym wyjeździe nie dawały jej spokoju. „ Choć jeden raz. Choć chwilka spokoju” - myślała. Nim się zorientowała znalazła się przy drzwiach wejściowych, jak zwykle jej mama coś robiła w kuchni a tata siedział w biurze. Spojrzała na zegarek na ręku... 2 godziny i 30 minut do podjęcia tej decyzji.
-Mamo, - Zapytała, zdjęła swój płaszcz i powiesiła na wieszaku- Nie kładziesz się jeszcze?
-Oh jesteś- Rzekła uradowana kobieta, przytuliła swoją córkę- Za chwilkę się kładę, jeszcze tylko herbatę zrobię.
Lucy nie chciała przeszkadzać więc udała się do swojego pokoju, po cichu wyciągnęła z szafki walizkę i zapakowała ciuchy, kosmetyki, pamiętnik oraz inne tym podobne przedmioty. Po jej poliku spłynęła łza, tak bardzo nie chciała wyrządzać krzywdy osobą które kochała, ale niestety... chciała wracać do Korei , do rodzinnego państwa. Nerwowo przysłuchiwała się czy wszyscy poszli spać, gdy już jakiekolwiek głosy ucichły na palcach zeszła na dół. Dziewczyna nałożyła swoje kozaki i chwyciła płaszcz po czym opuściła raz na zawsze mieszkanie pozostawiając po sobie jedynie kartkę z wyjaśnieniami. Ostatni raz zerknęła na to co tak mocno kochała po czym skierowała się na najbliższy przystanek autobusowy.
-Będę za tym wszystkim tęsknić- Mówiła do siebie, delikatnie odgarnęła swoje włosy- I to bardzo tęsknić.
Po trzech minutach znalazła się w omówionym miejscu, Tom już na nią czekał.
-Bałem się że nie przyjdziesz- Mówił, mocno ją przytulił- Nie chcę być nie miły i stawiać Cię w takim wyborze, ale zrozum mnie... chcę odnaleźć rodzinę.
Lu chciała tego samego, to właśnie był jeden z kilku powodów dla którego dała się na to namówić. Razem z ukochanym ruszyła w stronę lotniska, ich lot miał być niebawem. Tak już całkiem inaczej, jak ty byś się poczuła gdybyś musiała opuścić rodzinę która Cię kocha nie mówiąc nawet nikomu o tym ? Tak wiem, ja tak samo... zalałabym się łzami. Jednak ta dziewczyna była inna, nie obchodziło ją to zbytnio. Dlaczego? Bo była zakochana, robiła to dla miłości. Serce mówi jedź... rozum mówi zostań.

Tom wyciągnął z plecaka dwa bilety, jeden wręczył dziewczynie. Po chwili w głośnikach dało się słyszeć głoś młodej kobiety „Pasażerowie lotu 213 do Paryża proszeni są na odprawę”. Spojrzeli na bilet, tak to był ich lot. Szybkim krokiem skierowali się w dane miejsce. Przeszli sprawdzanie bagaży i inne tym podobne po czym udali się do samolotu. Lulu zajęła miejsce przy oknie a jej chłopak usiadł tuż obok niej.
-Nie bój się, za dwie godziny będziemy w Paryżu – Rzekła, otulił dziewczynę ramieniem- Podjęłaś słuszną decyzję.
-Tak, ale Tom- Mówiła smutna, popatrzyła w jego lśniące oczy – Będę za nimi tęsknić, naprawdę straszliwie tęsknić.
Dziewczyna wtuliła się w ukochanego i ze słuchawkami na uszach zasnęła. Gdy się obudziła byli już na miejscu, a dokładniej właśnie wylądowali. Severs posłała słodki uśmiech do Tom'a po czym wstała z miejsca i skierowała się ku wyjściu z żelaznego ptaka, jej chłopak zrobił to samo. Paryż nocą wyglądał ślicznie, dziewczyna była tym oczarowana.
-Tom, ale gdzie my będziemy spać?- Zapytała zmartwiona- Chyba tego nie przemyśleliśmy.
-Spokojnie – Rzekła z uśmiechem nastolatek – Mój wujek prowadzi hotel tuż obok lotniska
Na twarzy Azjatki pojawił się szeroki uśmiech, nie sądziła że jej ukochany może być tak dobrze przygotowany na tę ich „wspaniałą wyprawę”. Lu nie żałowała już tak bardzo swojej decyzji, cieszyła się że jest w mieście zakochanych razem z jej księciem. Powolnym krokiem zmierzyli ku hotelowi o którym wcześniej wspomniano. Po dziesięciu minutach stanęli w recepcji nie dużego budynku.
-Dzień dobry – Przywitał się Komus – Chciałbym porozmawiać z właścicielem
Po chwili recepcjonistka zadzwoniła do swojego szefa który zjawił się po kilku minutach, od razu rozpoznał swojego bratanka i z uśmiechem powitał w swojej małej działalności. Para powiedziała mu że chcą się tutaj na jakiś czas zatrzymać i poprosili aby nie informował nikogo o ich pobyć, staruszek nie chętnie się zgodził na zachowanie tego w tajemnicy. Po otrzymaniu klucza do jednego z luksusowych pokoi udali się na kolację, którą oczywiście także mieli za darmo. Pyszne croissant oraz ciepła herbata była idealną przekąską dla nich. Po posiłku szybko skierowali się do swojego pokoju tymczasowego. Lśniące, kremowe ściany, obrazy na ścianie, skórzana kanapa. Tak właśnie wyglądał pierwszy pokoju, tuż za ścianą było łóżko które stało naprzeciw kanapy, białe z niebieską pościelą . Lulu zmierzyła do łazienki aby wziąć prysznic. Lawendowe kolory dawały ukojenie samej duszy, cieszyły oczy – jednym zdaniem ŚLICZNOŚĆ ! Nastolatka zrzuciła z siebie ubrania, odkręciła ciepłą wodę a następnie wskoczyła pod cieplutki prysznic. Strumienie wody delikatnie muskały ciało dziewczyny. Wszystkie smutki oraz troski odeszły na bok. Lucy po chwili opuściła studnię rozkoszy i ubrała się w piżamę. Po około 20 minutach dana dwójka odpłynęła do krainy słodkich snów, ale jakich to jest zagadka dla wszystkich, nawet dla mnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~**~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Oto pierwszy rozdział ^_^ Mam nadzieję że wam się podoba !

czwartek, 14 lutego 2013

My secret dream ~ Prolog



"Naszym sprawdzianem są trudne decyzje "


~Tak jak każdy jeden dzień, ulicami Krakowa przemierzało pełno osób, każdy gdzieś się śpieszył ewentualnie chodził tak jak Lucy, bez celu. Cały czas myślała o propozycji ukochanego, jednak ona bała się jej przyjąć. Dziewczyna liczyła na to że zostaną tutaj, w Polsce. Tom zawsze podejmował dziwne decyzję, jednak ta przewyższała wszystkie które pamiętała Azjatka.
Kraków jesienią wyglądał pięknie, wszędzie spadające, złociste liście oraz dzieci bawiące się w nich. Jak zwykle pełno powodów do myślenia, plany na przyszłość które ułożyła ,nagle legły w gruzach. Oto jakie myśli miała w głowie Azjatka

Pierwsze: Pojadą tam, będą żyć z początku szczęśliwie, jednak później ich życie ogarnie rozpacz. Non-stop kłótnie, co chwila inne osoby wkraczające do ich życia... a jak to się nie stanie to po prostu braknie im pieniędzy. Jednym zdaniem – Nie jest na tyle dorosła aby zacząć samodzielne życie, z dala od rodziny

Drugie : Ona zostanie tutaj, on będzie tam... związek na odległość. Czy to ma szanse przetrwać? Nie ! Ona pozostanie mu wierna, jednak on pozna kogoś kto skradnie jego serce, ewentualnie na odwrót. Podsumowując – Boi się straszliwie tego co może nadejść, ale chce w pewnym sensie zaryzykować.

Jak zwykle, kolejna dziewczyna z tysiącem problemów. Jakby mało było takich na świecie ! Ale co poradzisz? Taki już jest ten wielki, okrutny świat – Radź sobie sama, bez nikogo a w końcu albo osiągniesz cel, albo pozostaniesz bez niczego.

Nastolatka dalej błąkała się po ulicach miasta, co chwila nerwowo spoglądała za siebie. Była już dosyć późna pora, na podjęcie decyzji ma zaledwie 3 godziny... do 22 a później okaże się jaką wybierze drogę

Oto jest, prolog do mego nowego dzieła. Mam nadzieję że będziecie chętnie czytać moje wypociny. Życzę miłego czytania